wtorek, 8 maja 2012

Morski wilk niczego się nie lęka! (Kadyks)


Jako, że niestety Hiszpanom nie przyszło do głowy, żeby uchwalać Konstytucję 3 Maja – albo chociaż Czwartego, por favor! – nasz (ludzi pracy) długi weekend trwał tylko wtorek.

Wykorzystaliśmy go więc na wycieczkę do Kadyksu – czyli białego miasta nad morzem. O, tu:


Upewniłam się dzięki temu wyjazdowi, że jestem 100% dziewczyną morza - jak poczułam ten zapach, wstąpiło we mnie życie!

Przejechaliśmy super wypasionym (i równie kosztownym) hiszpańskim pociągiem, choć o włos mały nawet tego byśmy nie mieli, bo Simona pojawiła się z wszystkimi biletami na 3 minuty przed odjazdem (po polsku nie rozumie, to mogę skarżyć;).

I - jak to powinno być - zaczęliśmy wycieczkę od kawy.


Tak pokrzepieni, mogliśmy rozpocząć marszrutę po mieście. 




Ku naszemu zaskoczeniu, marszruta trwała jakieś 15 minut i miasto się skończyło.


Nie szkodzi! Wypoczęliśmy intensywnie, zjedli smażone mariscos en adobo (czyli owoce morza lub ryba w takiej świetnej marynacie - pyszne!, jak wrócę to przypomnijcie mi, zrobię), zobaczyli katedrę


sprawdzili temperaturę morza (dla Włoszek - lodowata, dla Polaków - również z New Jersey - ciepła!ciepła!)



udokumentowali na potrzeby bloga różnokolorowych gaditanos, czyli mieszkańców Kadyksu



oraz świrniętych gaditanos




I pokontemplowali nasze morskie dusze.

6 komentarzy:

  1. no! w końcu kawałek hiszpanii poza Sewilli! Kurde, ładnie tam! w takim razie czekam na rybkę!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. wiec czemu się nie kąpałaś morska dziewczyno??

    ja byłam na żaglach i pływałam w jeziorze (około 4 stopni:P)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudnie,naprawdę!Zdjęcie z łódkami wymiata,dodać tylko na foto shopie maleńkie sylwetki waszej ekipy w oddali,to chyba nie jest problem w dzisiejszych czasach.
    My też czekamy na rybkę,kto jeszcze czeka może tu się zapisać i dodać:lubię to! Marta niedługo wraca,obiecała!

    OdpowiedzUsuń
  4. o rybce już pisałam, że czekam, czekam jeszcze na gazpacho, no a przede wszystkim na współlokatorkę!!!
    Wczoraj napisałam, że ma koniecznie już kupować bilet i wracać!
    No Martusiu, pamiętaj, żeby podać nam datę - już zaczynamy rozmawiać o tej już dawno planowanej imprezie w kabackiej komunie! Trzeba będzie jakoś zgrać terminy.

    p.s. lubię to!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ludzie lezeli na plazy w kostiumach, a my chodzilismy zakutani w kurtki (mi tam bylo zimno). Takze nie w glowie mi byly kapiele;)

    Natomiast obiecuje, ze sie w morzu wykapie (od poniedzialku rozkreca sie tu na calego sewilskie pieklo); wroce (kiedys:); uracze chetnych rybka i gazpacho oraz wyszaleje sie na naszej kabackiej fiescie!

    OdpowiedzUsuń
  6. to "kiedyś" po "wrócę"... oj...
    nie lubię!

    OdpowiedzUsuń