Jako, że niestety Hiszpanom nie przyszło do głowy, żeby
uchwalać Konstytucję 3 Maja – albo chociaż Czwartego, por favor! – nasz (ludzi
pracy) długi weekend trwał tylko wtorek.
Wykorzystaliśmy go więc na wycieczkę do Kadyksu – czyli białego
miasta nad morzem. O, tu:
Upewniłam się dzięki temu wyjazdowi, że jestem 100% dziewczyną morza - jak poczułam ten zapach, wstąpiło we mnie życie!
Przejechaliśmy super wypasionym (i równie kosztownym) hiszpańskim pociągiem, choć o włos mały nawet tego byśmy nie mieli, bo Simona pojawiła się z wszystkimi biletami na 3 minuty przed odjazdem (po polsku nie rozumie, to mogę skarżyć;).
I - jak to powinno być - zaczęliśmy wycieczkę od kawy.
Tak pokrzepieni, mogliśmy rozpocząć marszrutę po mieście.
Ku naszemu zaskoczeniu, marszruta trwała jakieś 15 minut i miasto się skończyło.
Nie szkodzi! Wypoczęliśmy intensywnie, zjedli smażone mariscos en adobo (czyli owoce morza lub ryba w takiej świetnej marynacie - pyszne!, jak wrócę to przypomnijcie mi, zrobię), zobaczyli katedrę
sprawdzili temperaturę morza (dla Włoszek - lodowata, dla Polaków - również z New Jersey - ciepła!ciepła!)
udokumentowali na potrzeby bloga różnokolorowych gaditanos, czyli mieszkańców Kadyksu
oraz świrniętych gaditanos
I pokontemplowali nasze morskie dusze.
no! w końcu kawałek hiszpanii poza Sewilli! Kurde, ładnie tam! w takim razie czekam na rybkę!
OdpowiedzUsuńBuziaki
wiec czemu się nie kąpałaś morska dziewczyno??
OdpowiedzUsuńja byłam na żaglach i pływałam w jeziorze (około 4 stopni:P)
Cudnie,naprawdę!Zdjęcie z łódkami wymiata,dodać tylko na foto shopie maleńkie sylwetki waszej ekipy w oddali,to chyba nie jest problem w dzisiejszych czasach.
OdpowiedzUsuńMy też czekamy na rybkę,kto jeszcze czeka może tu się zapisać i dodać:lubię to! Marta niedługo wraca,obiecała!
o rybce już pisałam, że czekam, czekam jeszcze na gazpacho, no a przede wszystkim na współlokatorkę!!!
OdpowiedzUsuńWczoraj napisałam, że ma koniecznie już kupować bilet i wracać!
No Martusiu, pamiętaj, żeby podać nam datę - już zaczynamy rozmawiać o tej już dawno planowanej imprezie w kabackiej komunie! Trzeba będzie jakoś zgrać terminy.
p.s. lubię to!
Ludzie lezeli na plazy w kostiumach, a my chodzilismy zakutani w kurtki (mi tam bylo zimno). Takze nie w glowie mi byly kapiele;)
OdpowiedzUsuńNatomiast obiecuje, ze sie w morzu wykapie (od poniedzialku rozkreca sie tu na calego sewilskie pieklo); wroce (kiedys:); uracze chetnych rybka i gazpacho oraz wyszaleje sie na naszej kabackiej fiescie!
to "kiedyś" po "wrócę"... oj...
OdpowiedzUsuńnie lubię!