*tribute to Big Cyc
Zgodnie z zapowiedziami, w sobotę wybrałam się z wizytą do jednego z dwóch hiszpańskich miast leżących na kontynencie afrykańskim, Ceuty.
Ceuta jest półwyspem, ze wszystkich stron otoczonym morzem:
Jest też szczęśliwą posiadaczką klimatu idealnego, czyli ciepło chłodzone lekką morską bryzą (po raz kolejny zapach morza przypomniał mi o mojej szantowej tożsamości).
Szczęśliwie, prom nie bujał specjalnie, choć bujał, jak to potem odkryłam na zdjęciach:
Ten ląd po prawej to góra Gibraltaru, czyli z kolei jedynego angielskiego miasta na terenie Hiszpanii:
Podróżowałam też niejako w czasie, bo w Ceucie ostatnio byłam jako nastoletnia panna, pięć lat temu. Jednak widok z okna moich niezastąpionych przyjaciół jest niezapomniany:
W niedzielę, w ramach nietypowej convivencji, byliśmy na barbacoa en el campo, czyli grillu na polu (a raczej w lasku):
I zjedliśmy mnóstwo rodzajów pysznego mięsa (sprzedają tu specjalnie przygotowane na grilla - kolejna inspiracja kulnarna), które zapiliśmy piwem i tinto de verano (czyli wino na zimno, z czymś a la woda gazowana).
Żeby zupełnie już rozwścieczyć biednych mieszkańców dalekich, północnych krajów, późnym popołudniem pobiegliśmy jeszcze na plażę.
Poniżej, obnoszona przez obnośnego sprzedawcę "Witamina!", inspiracja dla potencjalnych plażowych handlowców:
Tak właśnie żyje się w Ceucie. WYBACZCIE!!!
rozwścieczenie - osiągnięte...
OdpowiedzUsuńbo tutaj znowu zimno się zrobiło :(
To jest bułka? Chyba bochen!
OdpowiedzUsuńMoże by tak rozesłać po polskich wspólnotach zdjęcia z hiszp konwiwencji? Mam zgoła inny obrazek przed oczami gdy słyszę to słowo..
A właśnie,jedna pocieszająca wiadomość dla ciebie w związku z powrotem - nie potrzebujemy tu lodówek! Nie musisz na nią ciułać,a zaoszczędzone pieniądze wydajesz na podróże;)
OdpowiedzUsuńWlasnie, brakowalo mi slowa - bochen! o wiele lepiej okresla te forme pieczywa. Wiekszosc smiertelnikow zjada polowe, choc mysle ze niejeden z moich braci, wyglodzonych po morskiej kapieli, wrabalby calosc b/problemu ;)
OdpowiedzUsuńNatomiast co do artykulow gospodarstwa domowego, to wole tutejsza wersje: zepsuty piekarnik, ale co z tego skoro mozna usmazyc jajko na chodniku
(Troche podkoloryzowalam na potrzeby antytezy; ostatnio juz nie ma takich upalow jak wczesniej, teraz np.zaledwie 35C i zachmurzone niebo)
OdpowiedzUsuńPopieram pomysl rozeslania zdjec po polskich, swietszych od Papieza prawnikach
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń