środa, 18 kwietnia 2012

Semana Santa: odsłona 2



Ciąg dalszy (ciąg uprzedni: http://sewillijki.blogspot.com.es/2012/04/jednak-semana-santa-odsona-1.html#more), choć ze sporym opóźnieniem, ale następuje.

Moment wyjścia i wejścia paso jest zawsze spektakularny, a zwłaszcza levantamiento (podniesienie), kiedy costaleros wstają, i cała wielka konstrukcja skacze jakiś metr w górę.


Tutaj w oddali i w ciemności możemy dostrzec spiczaste kaptury nazarenos:








Jest w zwyczaju, że dzieci przynoszą ze sobą kule zrobione z folii aluminiowej i proszą nazarenos, żeby je im oblali woskiem:




Nazarenos w całej okazałości:





Przepiękną sprawą są saetas, czyli pieśni śpiewane ku czci Maryi/Męki Pańskiej uosobionej w figurze, która wlaśnie przechodzi. Saetas pochodzą z cante jondo (flamenco) i są naprawdę przejmujące!


Możecie tu usłyszeć, jak to brzmi (widać też wychodzące z kościoła paso):


Nie wiem, czy już o tym wspominałam, ale paso niesie ok. 30-40 mężczyzn.


Podsumowując, Semana całkiem udana, w końcu nie padało przez cały czas! I jeszcze parę obserwacji-perełek z drugiej ręki:

Fede i Simona były zobaczyć wspomnianą już przeze mnie procesję Maryi z Makareny, która zaczyna sie o 2 w nocy w Wielki Czwartek. Podobno jak paso wychodzi, ludzie zaczynają wołać: „Macarena!” i „Guapa, guapa!”, czyli „piękna”, a wrecz w dzisiejszych czasach można by to przetłumaczyć jako „laska”:)

Z relacji Natalii natomiast – słuszna refleksja na temat „doroczna religijność” (wiadomo, że lepiej raz niz wcale, ale wydaje się, że koscioły przez resztę roku są zamknięte): jeden z costaleros niosących paso na koniec procesji zaczął głośno wyć i płakać (podobno zresztą to normalna reakcja na koniec procesji) krzycząc, że Święta moja ukochana Panienko, teraz to już dopiero za rok się zobaczymy!




I na koniec - podczas naszego spaceru robiłam zdjęcie na tle krzeseł Fede, potem jakiejś parze, po czym temu Państwu, którzy kazali sobie zrobić zdjęcie - moim aparatem;)



Opłacało się, bo po krótkim zapoznaniu zaprosili nas do swojej casety na Ferii (mamy przyjść ze zdjęciem i pytać o tego pana, który jest właścicielem). Pozdrawiamy!


PS Polskie dziecko i czekoladowe jajo:




2 komentarze:

  1. Teraz już wiemy bez wątpliwości jakie żródło mają nasze pieśni neo;szkoda że obcięło tą orkiestrę,bo też zaczęło się przejmująco.
    Wycie do ukochanej Panienki to świetna motywacja do głoszenia na ulicach-aż się chce wołać że jest możliwość spotkać ją wcześniej!
    Ale fart z ferią!Kiedy to będzie? Pożyczyłaś falbaniastą sukienkę?
    Ktoś tu się bardzo ucieszył gdy zobaczył siebie z czekoladowym zającem; jest on fanem nazarenos.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja z kolei jestem fanka umorusanych czekolada brzdacow! Co do Ferii - bedzie w nastepnym poscie (mam nadzieje, ze bedzie chwila zeby go napisac, bo wczoraj zaczelismy celebrowac urodziny Simony, ktore sa jutro)

    OdpowiedzUsuń