W niedzielę odbyła się w naszym mieszkaniu polska kolacja. Jako, że nigdy nie nauczyłam się właściwie odliczać proporcji, narobiłam farszu dla całego garnizonu. Poza naszym domowym składem przybyli głównie znajomi Noemi, i było nas w końcu chyba z 12 osób! Jak było do przewidzenia, szczególnym powodzeniem cieszyła się wersja smażona, bo w Hiszpanii smaży się wszystko i w głębokim tłuszczu.
Noemi i Luis dzielnie-lepiący:
Promocja polskiej kuchni zakończyła się powodzeniem, z tego co wiem nikt się nie zatruł, a wręcz przeciwnie:
I najmłodszy uczestnik, Daniel:
A tutaj migawka z codzienności, czyli wspólne kolacje:
Federica, która zawsze woli zjeść wszystko do końca niż zostawić:
Ale się wszyscy uśmiechają, wszędzie. Nawet ten mały chłopiec. Mam nadzieję, że oddaje to stan zarówno sprzed jak i po zjedzeniu pierogów.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńno w końcu,próba nr3.Nareszcie dałaś zdjęcia!Noemi w niektórych ujęciach ma ciut coś z twojej polskiej nieocenionej współlokatorki(typ Włoszki?)
UsuńBardzo dobrze,zawsze to lepiej mieć za dużo ruskich pierogów niż ich za mało.Tej zasady warto się w życiu trzymać!
super blog !!! tak trzymaj
Usuńszczególnie urzekły mnie truskawki !!
widze że pirogi okazały się przebojem !