czwartek, 23 lutego 2012

Pierogi polsko-ruskie pod flagą czerwono-żółtą

W niedzielę odbyła się w naszym mieszkaniu polska kolacja. Jako, że nigdy nie nauczyłam się właściwie odliczać proporcji, narobiłam farszu dla całego garnizonu.  Poza naszym domowym składem przybyli głównie znajomi Noemi, i było nas w końcu chyba z 12 osób! Jak było do przewidzenia, szczególnym powodzeniem cieszyła się wersja smażona, bo w Hiszpanii smaży się wszystko i w głębokim tłuszczu.

Noemi i Luis dzielnie-lepiący:




Promocja polskiej kuchni zakończyła się powodzeniem, z tego co wiem nikt się nie zatruł, a wręcz przeciwnie:




I najmłodszy uczestnik, Daniel:



A tutaj migawka z codzienności, czyli wspólne kolacje:




Federica, która zawsze woli zjeść wszystko do końca niż zostawić:








4 komentarze:

  1. Ale się wszyscy uśmiechają, wszędzie. Nawet ten mały chłopiec. Mam nadzieję, że oddaje to stan zarówno sprzed jak i po zjedzeniu pierogów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. no w końcu,próba nr3.Nareszcie dałaś zdjęcia!Noemi w niektórych ujęciach ma ciut coś z twojej polskiej nieocenionej współlokatorki(typ Włoszki?)

      Bardzo dobrze,zawsze to lepiej mieć za dużo ruskich pierogów niż ich za mało.Tej zasady warto się w życiu trzymać!

      Usuń
    3. super blog !!! tak trzymaj
      szczególnie urzekły mnie truskawki !!
      widze że pirogi okazały się przebojem !

      Usuń